niedziela, 7 kwietnia 2013

"Cukiernia Pod Pierożkiem z Wiśniami"


"Cukiernia pod Pierożkiem z Wiśniami"
Clare Compton
wyd. Dwie Siostry, 2007
 
Osobiście kocham książki, które z założenia są przeznaczone dla młodszych czytelników ;). Pewnie dlatego, że znajdziemy w nich swojego rodzaju magię (i nie mówię tutaj o zaklęciach typu "hokus pokus" :D). Chodzi raczej o atmosferę, o ciepło, które czujemy czytając i przenosząc się w czasie, do dzieciństwa. Tak właśnie ma się sprawa tej jakże uroczej książki (uroczej, bo to słowo najlepiej ją opisuje). Nie jest to dzieło wybitne, ale jest tak przyjemne i ciepłe, że pochłonęłam ową książkę, jakby była pysznym ciastkiem z kremem, w niecały wieczór (ale to tylko dlatego, że musiałam rozbić czytanie na dwa razy - od ślęczenia nad książką w półmroku zaczęła boleć mnie głowa :P). 

"To, że jest najmilszą ze wszystkich ciotek, może znaczyć, że wszystkie inne są okropne i że ona jest trochę mniej okropna od nich. W samych słowach "cioteczna babka" jest coś nieprzyjaznego, podobnie jak w imieniu Zofia." 

Historia, która dzieje się w książce, zaczyna się od przykrej wiadomości dla dwóch dziewczynek: 11-sto letniej Ani i jej młodszej siostry, pieszczotliwie nazywanej Kicią. Otóż ich tato wyjeżdża służbowo na pół roku do Australii i te dwie małe istotki zmuszone są przenieść się do ciotecznej babci, do Londynu. Jak się okazuje, nie taki Diabeł straszny... ponieważ dom, do którego się wybierają jest cudowną cukiernią, a cioteczna babcia, raczej energiczną i pełną marzeń ciocią, niż straszną starszą panią. W Londynie na Anią i Kicię czekają nowe wyzwania, nowi przyjaciele, a także nowo odkryte zdolności cukiernicze. 

"Ania z trudem oderwała się od wystawy. Przy otwieraniu drzwi zabrzęczał wesoło dzwoneczek i Ania poczuła w nozdrzach zachwycający zapach. Co to może być? - spytała się w duchu i uznała zaraz, że to świeżo parzona kawa, posmarowane masłem grzanki - i jeszcze coś, czego nie umiała rozpoznać. Pomyśleć tylko, że zamieszka w takim ładnym i tak ślicznie pachnącym domu! Co więcej, zamieszka w domu, który się nazywa "Pod Pierożkiem z Wiśniami"!" 

W książce pełno jest opisów wypieków, których spróbować można w tytułowej cukierni. Muszę przyznać, że nie raz czułam wręcz, jak tam cudownie pachnie!!! (Może to wina tego, że jestem okropnym łasuchem? Nie, na pewno nie...) Wielkim atutem są przepisy, które Zofia przekazuje Ani, dzięki czemu czytelnik ma możliwość spróbowania chociażby części pyszności, które serwuje się mu na papierze (nie miałam okazji wypróbować jeszcze żadnego z nich, ale spisałam je sobie na kartkę i wiem, że na pewno któryś wypróbuję) oraz ilustracje, które wspaniale komponują się z tekstem. 

"W kuchni było jasno i wesoło. Na szerokiej półce naprzeciwko pieca stygły jutrzejsze ciasta - duże, brązowe placki, całe obsypane orzechami, kruche pierożki z wiśniami, ogromne blachy ciemnych, lepkich pierników i złociste biszkopty, każdy ubrany cieniutkim paskiem skórki cytrynowej. Duży stół był zarzucony drewnianymi łyżkami i torebkami, z których wysypywały się cudowne przysmaki w rodzaju skórki pomarańczowej czy migdałów..." 

Mogłoby się wydawać, że książka przeznaczona jest raczej dla dziewczynek, ale polecam ją przeczytać, bądź dać ją do przeczytania także chłopcom - kto nie lubi historii o przyjaźni, spełnianiu marzeń, o wierze we własne siły, którą doskonale uzupełniają przepisy, które młodzi cukiernicy mogą sami sprawdzić? 

"Domowej roboty guziczki miętowe, w ładnym pudełku, to doskonały prezent na Gwiazdkę." 

Sądzę, że będzie to jedna z tych książek, które z pewnością przeczytam nie raz moim córkom (o ile będę je posiadać :D). Jest to (według mnie) doskonała książka zarówno dla dzieci, dla mam, jak i dla osób, które wciąż pielęgnują w sobie pewien pierwiastek dziecka.


Karina K.O. 

* Książka przeczytana w ramach kwietniowego wyzwania Trójki E-Pik na blogu Sardegny - książka, w której motyw kulinarny odgrywa ważną rolę.

1 komentarz: